Jak bieganie może oddalać zamiast przybliżać – czyli refleksja czy defleksja? (o mechanizmach unikania kontaktu cz.4)

Żeby nie bolało…

W parku, tuż po wschodzie słońca, jest pusto. Chłonę ciszę całą sobą, miarowo tupiąc i oddychając, przemierzam alejki. I tylko z rzadka mijam jakiegoś zaspanego biegacza, który zwlókł się z łóżka przed świtem… Truchtają obok mnie, nie spojrzawszy nawet w moją stronę, pochłonięci wyrównywaniem oddechu i każdym kolejnym krokiem.
I przypomina mi się gestaltowski mechanizm unikania kontaktu, zwany defleksją. Mechanizmy unikania kontaktu mają za zadanie chronić nas od cierpienia. Wypracowujemy sobie liczne i skomplikowane sposoby, które odwracają naszą uwagę od tego, co boli. Twórcze przystosowanie, to najlepsza reakcja, jaka jest możliwa w danym polu.

Przez mgłę

Rozmowa z osobą, która w ten sposób stara się odciąć od samej siebie i od innych, jest często niezwykle trudna. Jakby trzeba było przedzierać się przez gąszcz pustych znaczeń. Albo jakby brnęło się w gęstej mgle, lub dymie, w poszukiwaniu wyraźniejszego krajobrazu… Każde kolejne zdanie jest bardziej oderwane od tego, o co w istocie chodzi w rozmowie… Zasłona dymna staje się coraz mniej przepuszczalna i w końcu nikt nie pamięta, do czego rozmowa zmierzała. Pod spodem doświadczony terapeuta przeczuwa cierpienie, treść, od której pacjent chce się odciąć. Wtedy czasem proste pytanie, potrafi przywrócić człowieka do kontaktu z samym sobą:
– O czym nie chcesz teraz mówić? jakiego tematu teraz unikasz?
Innym razem skuteczne może się okazać zawrócenie człowieka do świadomości ciała:
– Czy czujesz teraz bicie swojego serca? Czy Twoje ciało jest rozluźnione czy spięte kiedy o tym mówisz?
Odpowiedzi, które wtedy się pojawiają, są jak światełka we mgle. Można za nimi podążać, pogłębiając świadomość i opiekując to, co do tej pory nie mogło być zobaczone, bo za bardzo bolało.

Oddalanie

Defleksja po angielsku to odgięcie, zmiana kierunku, odchylenie. W praktyce, w rozmowie wyraża się, odpowiadaniem pytaniem na pytanie, zawiłymi opowieściami, albo uogólnieniami, wchodzeniem w szczegóły bez znaczenia, albo opowieści tak ogólne, że trudno dostrzec ich sedno.
Ale defleksją może być też każda czynność, jeśli wykonujemy ją nieświadomie po to, by nie czuć cierpienia. Najtrudniej jest wtedy, gdy wydaje nam się, że dana czynność ma sprzyjać naszemu rozwojowi i służyć naszemu dobru… Jak wtedy zobaczyć, że w istocie oddalamy się od siebie, zamiast zbliżać? Każde podjęta przez nas działanie, które ma na celu odcięcie się od tego, co czujemy, może być defleksją. Ile razy w życiu słyszeliście zdanie:
– Zajmij się czymś, to nie będziesz myśleć o głupotach.
– Weź się za coś pożytecznego, zamiast płakać bez sensu.
Zesraj się a nie daj się…  Zewrzyj poślady... No i ciśniemy… ten swój ból i to cierpnie, udając przed sobą i przed światem, że wszystko jest ok…

Uzależnienia

Defleksją może być sprzątanie, haftowanie, bieganie… Oglądanie seriali, seks, rozmowy. Picie alkoholu, zażywanie substancji zmieniających świadomość, jedzenie – wszelkie “holizmy” mogą być defleksją. Ba! Nawet medytacja może nią być, uprawianie ogródka i toksyczne związki. Wszystko to, co nieświadomie oddala nas od nas samych, zamiast przybliżać, wszystko to, co służy temu, by nie poczuć tego, co boli, nie przeżyć tego i nie puścić…
Dlaczego ten mechanizm może być destrukcyjny? Pozornie nie dzieje się nic złego przecież. Trudna emocja, bolesne doświadczenie zostaje, jak się wydaje, przekute w coś innego, “pożytecznego”, ciekawego, zabawnego. Ano dlatego, że nie przeżycie tego, co boli, nie objęcie tego uwagą, usztywnienie w danym wzorcu reakcji, zawsze prowadzi do większego cierpienia. Chroniąc się przed bólem, w istocie fundujemy sobie… większy ból.
Pamiętacie taki wiesz Czesława Miłosza Campo di fiori? To tekst o defleksji właśnie…
Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.

Na karuzeli

Kręcimy się na karuzeli defleksji pod murami getta… Odcinamy się od trudnych emocji i niewygodnych faktów. Niepohamowana konsumpcja, beztroska dewastacja natury, rozszalałe ego polityków… Ustanawianie praw, podatków, wytycznych i obostrzeń, straszenie, zabranianie, ograniczanie… Nic, zupełnie nic, nie oddzieli nas od cierpienia. Ani wakacje na Zanzibarze, ani szczepienia, ani spacer po wycinanych lasach (nawet jeśli nazwiemy go shirin yoku) – nie sprawią, że ominiemy lęk, ból, furię, rozpacz i całą resztę trudnych emocji.

Świadomość

Jak powiedziała Joanna Macy: Najbardziej radykalną rzeczą, jaką każdy z nas może dzisiaj zrobić, jest bycie całkowicie obecnym i świadomym tego, co dzieje się na świecie. Stary paradygmat stawiał umysł ponad emocjami kontrolę ponad żywym doświadczeniem. Tylko objęcie tego, co jest, tego co boli, pozwala na przejście na kolejny poziom w tej grze.

Do siebie

Zapytasz…
– Jak to?? Mam nie biegać? (haftować, czytać, sprzątać – niepotrzebne skreślić)
Bynajmniej. Zapytaj tylko siebie, czy biegniesz do siebie czy od siebie? Biegniesz do czegoś, czy uciekasz przed czymś. Cokolwiek robimy, róbmy świadomie… obejmując niechciane aspekty swojego doświadczenia i ludzkiej egzystencji. Paradoksalnie, obejmując cały swój ból, otwieramy się na najgłębsze doświadczenie sensu i radości.
spod Jabłoni,
Małgorzata

Zobacz także

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *