Sierpień. Żar leje się z błękitnego, nieskalanego jedną chmurką nieba. Zieleń przyblakła, gdzieniegdzie zżókła. Mury rozgrzanego do granic możliwości miasta, oddają ciepło, sprawiając, że wyobrażenie piekarnika z termoobiegiem zdaje się kusząca alternatywą dla ulicy w centrum. I w tych okolicznościach zaczynają pojawiać się myśli niespokojne. Połowa lata sprzyja nostalgii. Coś przemija… Nieubłaganie. Kończy się niedługo. Nieodwołalnie. Wolność i radość z wolna ewoluują w kierunku lęku i smutku. Skończą się wakacje, trzeba będzie wrócić do codzienności. Skończy się lato, nadejdzie jesień – coraz krótsze dni, coraz zimniej.
Przypomina mi się wiersz Ewy Lipskiej:
Dotąd doszliśmy. Tu się rozwiązały
koniec z początkiem. Przekłady Homera
na brzegu siedząc przeglądamy teraz.
Nikt nie przypływa po nas. Puste oceany.
Spokój gwałtowny. Może to juz sierpień.
Może strach. Rozegrany przez nas umiejętnie.
Jest mi tak jakby już było za późno.
Może to sierpień. Ale drzew tu nie ma
a sierpień zawsze dojrzewa na drzewach.
Nikt nie przypływa. Homerycki żart
i wiatr z kamieni nam wrózy jak z kart.
Nikt nie przypływa.
Gwałtowny spokój sierpnia, to lęk, ukryty głęboko, połknięty. Wyparty, zaprzeczony. Jest jak cisza przed burzą, gdy ptaki milkną i nawet wiatr zamiera. Lęk przed przemijaniem. Przed końcem. Przed brakiem i nieobecnością – tego co ważne, drogie, istotne.
Połykanie emocji nigdy nie kończy się dobrze. Możesz pozwolić sobie poczuć ten lęk i obejść się z nim delikatnie. Nazwać go…
– Boję się, że… jest już za późno…
– Za późno? Na co?
– Że już nie naprawię tego, co było. Nie zmienię tego, co jest.
– A jak chciałbyś to naprawić?
– Cofnąć czas…
– Tak, tego nie da się zmienić…
– Czyli jest już za późno?
– Tak – nie zmienisz tego, co było. Jak się czujesz z tą myślą?
– Jestem zły. Na ciebie, bo mi to mówisz. Nie na ciebie… na siebie… Smutno mi. (płacze) I czuję się bezradny. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. A…(szeptem) nie mogę… Wiesz? Czuję ulgę, że to powiedziałem…
– Czy jest coś, co możesz zrobić teraz?
– Pogodzić się z tym?
– Jesteś na to gotowy?
– Chyba jeszcze nie… To trudne.
– Tak, rozumiem, że to niełatwe. Puścić to, co i tak już minęło. Zaakceptować to, co jest tu i teraz. Przeżyć żałobę za tym, co minione i iść dalej.
Jak w wierszu Stchury:
„Jest już za późno.
Nie jest za późno.”
Za późno na to, by cofnąć co było, by zatrzymać upływ czasu, by nie dopuścić do zmian. Nie jest za późno na transformację, na wyciąganie wniosków z minionych doświadczeń, na zmianę. Lato minie. Liście opadną z drzew. Chłód opanuje świat, by zamienić się później w mróz. Jest za późno na lato. Ale na jesień nie nie jest za późno. „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem.”
Nostalgia końca sierpnia ustąpi miejsca wrześniowej ciszy, która przejdzie w październikową zadumę, by mógł nadejść chłód listopada… A Ty możesz w każdej chwili pozwolić sobie na zmianę, popłynąć w procesie Życia. Możesz pozwolić sobie na transformację, która zaczyna się przekornie od zaakceptowania tego, co Jest. Albo… czego nie ma.
„Wszystko co piękne jest przemija.
Wszystko co piękne jest zostaje.” (Jerzy Zagórski)
Pozdrawiam spod sierpniowej Jabłoni,
© Małgosia Rychert-Kita
3 komentarze
Ja też w sierpniu odczuwam tę nostalgię, za tym, ze już nie ma czekania na wakacje, tylko, że one trwają i są w pełni, a to oznacza, że za chwilę się skończą. Tak smutno. Ale zacznie sie tyle innych rzeczy… na pocieszenie mamy myśl, źe gdyby wakacjetrwały wiecznie, to ich urok by przeminął i została by tylko niekończąca się nuda. Więc zbieram te chwile do koszyka wspomnień i szykuję się do „kampanii” wrześniowej. Dobrego sierpnia!
Niech wrzesień będzie dla Was piękny i przyjazny 🙂 spokojny i ciepły! Uściski dla Was, Iza ❤️
Czas zaprzyjaźnić się z jesienią. Zaprzyjaźnić się z sobą samą.