Przebudzenie W lipcowe, zimne, burzowe przedpołudnie, wybudzam się z narkozy. Umysł rozlewa się jak rzeka bez koryta, ciało bez kształtu, za to z coraz wyraźniej wyczuwalnym bólem. Powolny proces dochodzenia do siebie, przy jednoczesnym pragnieniu, by do siebie jednak nie wracać, bo wiąże się to cierpieniem. Gdzieś na obrzeżach świadomości pojawia się myśl, zamglone wspomnienie, […]