Żeby nie bolało… W parku, tuż po wschodzie słońca, jest pusto. Chłonę ciszę całą sobą, miarowo tupiąc i oddychając, przemierzam alejki. I tylko z rzadka mijam jakiegoś zaspanego biegacza, który zwlókł się z łóżka przed świtem… Truchtają obok mnie, nie spojrzawszy nawet w moją stronę, pochłonięci wyrównywaniem oddechu i każdym kolejnym krokiem. I przypomina mi […]