Czuły narrator “Anomalii”, czyli powieść fraktalna – o książce Herve Le Tellier

Sychroniczność Anomalii

Grupowe spotkania superwizyjne przynoszą mi zawsze wiele inspiracji. Tym razem jedną z nich jest książka, o której Carmen opowiada dłuższą chwilę, wyraźnie nią zauroczona. Kiedy godzinę później czytam o tej samej książce u Mariusza Szczygła, już wiem, że nie mogę tej powieści ominąć. To Anomalia  Herve Le Tellier, we Francji sprzedana w ponad milionie egzemplarzy, nagrodzona Nagrodą Goncourtów.

Drugi/a Ty

Okładkowy opis głosi, że to najitneligentniejsza i najzabawniejsza współczesna powieść. Książka łącząca konwencje thrillera, science-fiction, powieści psychologicznej i obyczajowej. Tytułowa anomalia, to zduplikowanie się samolotu, w sercu burzy magnetycznej. Ten sam samolot, z tymi samymi pasażerami, ląduje dwukrotnie. Wyobrażasz sobie, że nagle dowiadujesz się, że oto właśnie zaraz spotkasz się z… sobą? Nie klonem, nie bliźniakiem – tylko z samym/ą sobą? Różni was i dzieli tylko kilka miesięcy. Jeden z was wylądował w marcu, a drugi w czerwcu. Poza tymi trzema miesiącami łączy was wszystko.

Nowa forma

Kiedy robię notatkę o książce (polifoniczność, pytania bez odpowiedzi, trans, wątki, hipotezy, filozofia, fizyka kwantowa, kognitywistyka), pojawia mi się myśl, że gdzieś niedawno o tym wszystkim czytałam… No tak. W Czułym narratorze Olgi Tokarczuk! Zaglądam do jej tekstu kolejny raz i znajduję w nim Anomalię. To nowoczesna, postulowana przez Olgę powieść.

Powieść szkatułkowa. Powieść fraktalna

W powieści szkatułkowej, fabuła składała się odrębnych opowieści, które składały się na całościowy obraz fabuły. Było w tym jakieś “poszatkowanie” i odrębność. Jak w psychice pod wpływem traumy 😉 Le Tellier snuje fabułę w inny sposób. Kolejne wątki rozwijają się jak kwiaty, albo jak… fraktale. (Fraktalny – „nieskończenie złożony”, ukazujący coraz bardziej złożone detale w dowolnie wielkim powiększeniu).
Precyzyjnie opowiada, najpierw o kolejnych postaciach, potem o tych postaciach w innej linii czasowej, by dokładając kolejne szczegóły i “jaźń” powieści (taki sos, w którym zanurzone są postaci, i wydarzenia, złożony z hipotez, pytań, filozofii) stworzyć całość, która jest w nieustannym ruchu, dzięki odbiorcy, czytelnikowi, który jest zmuszony do wysiłku (intelektualnego, psychicznego i duchowego) by tę całość nieustannie przez siebie przepuszczać i tworzyć w sobie… Powieść fraktalna…

Książka jak serial

Serial w dzisiejszej postaci nie tylko rozciągnął uczestniczenie w narracji w obrębie czasu, generując jego różne tempa, odnogi i aspekty, ale wniósł także swoje nowe porządki. Ponieważ w wielu przypadkach jego zadaniem jest utrzymanie uwagi widza jak najdłużej – narracja serialowa mnoży wątki, splatając je ze sobą w najbardziej nieprawdopodobny sposób (…) (Olga Tokarczuk: Czuły narrator)

Dzisiejsza literatura ma przed sobą duże wyzwanie. No bo jak wciągnąć do czytania odbiorcę, którego umysł nawykły jest do nieskończonej stymulacji, coraz to nowych wydarzeń, plot twistów, cliffhagnerów. Anomalii się to udaje, to page-turner, książka nie wypuści cię ze swoich objęć, aż do ostatniej zaskakującej sceny.

Zakończenie…?

Potencjalne zaistnienie kolejnego sezonu stwarza konieczność otwartych zakończeń, w których nie ma szans pojawić się i wybrzmieć do końca owo tajemnicze katharsis, które było przeżyciem wewnętrznej przemiany, spełnienia się, satysfakcją z uczestniczenia w akcie opowieści. Taki rodzaj komplikowania i niekończenia, ciągłego odraczania nagrody, jaką jest katharsis, uzależnia i hipnotyzuje. (Olga Tokarczuk: Czuły narrator)

Zakończenie Anomalii nie jest bynajmniej otwarte… Chyba. Bynajmniej. Być może? Od czytelnika zależy, co z nim zrobi i w którą stronę rozwinie się, lub nie ten fraktal… Przeczytaj i nadaj tej książce kolejne znaczenie – Twoje. I nie ma katharsis… Pozostaje niepokój.

Lekarstwo na niepokój

Coś jest ze światem nie tak. To poczucie, zarezerwowane kiedyś tylko dla neurotycznych poetów, dziś staje się epidemią nieokreśloności, sączącym się zewsząd niepokojem. (Olga Tokarczuk: Czuły narrator)

Anomalia, czy pandemia – efekt jest ten sam… Niepokój. Brak poczucia bezpieczeństwa, stałych punktów odniesienia w (tak zwanej) rzeczywistości. Paradoksalnie w tym świecie nieokreśloności, względności, wielości narracji – jedynym punktem stabilnego odniesienia, stajemy się dla siebie sami. Jedyna prawda płynie z doświadczenia zakorzenionego w ciele i sercu. W świecie dziesiątek hipotez (czy o powieściowej anomalii, czy o pandemii), gdzie nawet nauka staje się religią, jedyne prawdy płyną ze środka. Subiektywizm i umiejętność komunikowania go, wyrażania i dzielenia się własną opowieścią, bez przemocy i prób wpływania na inne światy, głęboko zakorzenione w wewnętrznym doświadczeniu, oraz niełatwa umiejętność słyszenia prawdy innych – będą tym, co będzie splatać tkaninę świata na nowo.

Struktura. Fabuła. Fraktal.

Jedenastu fascynujących bohaterów. A może dwudziestu dwóch? No właśnie… Powieść mnoży pytania i nie daje odpowiedzi… Pytania o sens, filozoficzne, psychologiczne, fizyczne, kognitywistyczne. Wśród bohaterów poznajemy płatnego zabójcę, depresyjnego pisarza, muzyka, rodzinę żołnierza, wszyscy szczegółowo i wiarygodnie skonstruowani i opowiedzeni. Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy. Kiedy czytam opowieści o mężczyznach w Anomalii mam przeczucie, że każdy z nich, jest obdarzony jakąś częścią doświadczenia Autora. Jedenastu/ dwudziestu dwóch bohaterów, połączonych anomalią…
Czy żyjemy w symulacji, czy istniejemy naprawdę? Czy jeżeli w symulacji, to oznacza, że nie naprawdę? Czy polubiłbym siebie, gdybym miał okazję się poznać? Co wydarzy się w ciągu trzech miesięcy mojego życia? Czym jest rzeczywistość? Czym jest religia?

Garść cytatów na zachętę

– Nie zgadzam się na bycie programem – psioczy Meredih. – Adrianie, jeśli ta hipoteza jest słuszna, żyjemy w w alegorii jaskini, i to do entej potęgi. To nie do zniesienia:  mogę przyjąć, że tylko ślizgamy się po powierzchni rzeczywistości, bez nadziei na osiągnięcie prawdziwej wiedzy. Ale świadomość, ze nawet ta powierzchnia jest tylko złudzeniem, sprawia, że mam ochotę strzelić sobie w łeb. (s. 213)

A może – denerwuje się Meredith – jesteśmy symulacjami świata człowieka z Cro-Magnon zrobionymi przez neandertalczyków, tę rasę Homo sapiens, która w przeciwieństwie do tego, co się powszechnie sądzi, pięćdziesiąt tysięcy lat temu naprawdę odniosła sukces? Do tego stopnia, że aż by się chciało zobaczyć, czego te nadzwyczaj agresywne afrykańskie naczelne mogłyby dokonać, gdyby biedactwa nie wyginęły? No to się udało, teraz już wiemy, człowiek z Cro-Magnon był tak beznadziejnym tumanem, że zdewastował swoje wirtualne otoczenie, zniszczył lasy, zanieczyścił oceany, mnożył się bez najmniejszego sensu, zużył energię kopalną, na skutek czego prawie cały gatunek wyginie od wysokiej temperatury i głupoty za piećdziesiąt stymulowanych lat. (s. 216)

Być może życie zaczyna się wtedy, kiedy wiemy, że go nie mamy. (s. 218)

Matematyk obserwuje tego prostego człowieka i pociesza się myślą, że sumą indywidualnych ciemności rzadko kiedy jest zbiorowa jasność. (s. 223)

– To nieszczęście to Elpis, Nadzieja. Najgorsze ze wszystkich nieszczęść. To nadzieja nie pozwala nam na działanie, to nadzieja przedłuża nieszczęście ludzi, skoro, wbrew oczywistości “wszystko się ułoży”. Nie może być tego, czego być nie powinno… Prawdziwe pytanie, które za każdym razem powinniśmy sobie zadać, brzmi następująco: “W czym przyjęcie danego punktu widzenia, jest dla mnie korzystne?

Żeby zostawić tego, kogo kochamy, musimy zdekonstruować świat.

 

 

 

Herve Le Tellier: Anomalia. Przełożyła Beata Geppert. Wydawnictwo Filtry 2022.

Zobacz także

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *